wtorek, 23 października 2012

Rozdział XI We've arrived at panic station.



-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? Addie...-Shannon patrzył na dziewczynę zrozpaczonym wzrokiem. Ta tylko spuciła głowę i nie odezwała się sie ani słowem.  -W ogóle nie miałaś zamiaru mi powiedzieć, prawda? Świetnie.
-A niby jak miałam Ci powiedzieć, pacanie?! Mam 19 lat! Studiuję! Rodzice płacą spora kasę za to żebym mogła tu być i sie kształcić.. Żebym spełniła swoje marzenia o karierze w branży muzycznej.. A ja co? Zaszłam w ciąże z facetem, którego ledwo znam i dla którego jestem nikim! Nie chcę z Tobą teraz rozmawiać.. Przyjdź jutro, za tydzień, albo w ogóle nie przychodź, wszystko mi jedno!- Add była cała rozdygotana. Łzy lały sie strumieniami po jej policzkach. Perkusista o nic już nie pytał tylko podszedł do niej i objął jak najczulej potrafił. Addison zdezorientowana, wtuliła sie w jego sweter, którego materiał drażnił jej mokre policzki. Nie wiedziała czy robi dobrze czy nie, ale w tej chwili było jej wszystko jedno. Musiała w końcu pęknąć.. Ile można udawać, że nic sie nie dzieje i jest jak najbardziej normalnie. Potrzebowała wsparcia. Nie powiedziała nic Sky-bała sie jej reakcji. Dlatego gdy pojawił się sie Shannon ona była na skraju wyczerpania psychicznego, zaczęła szukać ukojenia w jego ramionach.

***

Juliett szybkim ruchem otworzyła drzwi do swojego mieszkania. Wpuściła biegnącego za nią Jareda i przekręciła klucz. Oboje śmiali sie głośno, jednocześnie próbując uspokoić oddechy po długim biegu.
-Widziałeś ich miny? Nie mogli za nami nadążyć..-policzki Sky nabrały różowego odcienia.
-Paparazzi z reguły maja słabą kondycję. Ale ten numer był perfekcyjny..
Od Jareda na kilometr czuć było szczęście i beztroskę. Uśmiechnął się sie szarmancko i oparł Juliett plecami o ścianę. Gdy ta odwzajemniła uśmiech, wpił sie w jej wargi. Sky najpierw ujęła jego twarz w dłonie, później badała opuszkami palców kark i szyje gitarzysty. Jego oddech przyspieszał, dłonie krążyły po ciele dziewczyny.
-Sypialnia?- wyszeptał Jared, na chwile oderwawszy sie od ust Sky.
-Dlaczego akurat sypialnia? Mieszkam sama..- niegrzeczny uśmieszek na twarzy brunetki jeszcze bardziej nakręcił mężczyznę.
Nie przerywając pocałunku, powoli przemieszczali sie w kierunku salonu. Jay opadł na kanapę, ciągnąc za sobą Juliett. Nagle gwałtownie oderwali sie od siebie, ponieważ po pokoju niespodziewanie zaczęły rozchodzić sie dźwięki spotów reklamowych. Juliett uśmiechnęła się sie tylko i wyciągnęła pilot spod ramienia Jarda.
-Jeszcze pomyślę, że zrobiłeś to specjalnie..
Dziewczyna z uśmiechem na twarzy jedną ręka wsparła sie na klatce piersiowej wokalisty i już chciała wyłączyć telewizor, który przeszkodził im w planach, gdy zobaczyła na ekranie nikogo innego jak tylko leżącego pod nią Jareda. Z zaciekawieniem spojrzała na wyraz jego twarzy. Uśmiechał się sie jak przedtem. Na ekranie telewizora zaczęły pojawiać się sie zdjęcia. Zdjęcia jej i Jaya. Zamarła. Nie miała pojęcia jak sie zachować.. To było dziwne. I dla niej i za pewne dla niego. Jednak to nie był koniec niespodzianek. Po krótkiej chwili na ekranie znów pojawił się sie młodszy Leto:

-Muszę Was rozczarować, to zwykła znajoma.
-Zwykła znajoma? Jared, na zdjęciach ewidentnie widać jak ją obejmujesz..-dziennikarka nie dawała za wygraną.
-To tylko przyjacielski uścisk. Nic nas nie łączy. Nie mam dziewczyny i jej nie szukam. A to po prostu koleżanka..


Juliett wyłączyła telewizor i w mgnieniu oka znalazła sie w łazience. Jej oczy były mokre od łez. 'Zwykła znajoma'.. No pięknie. Żeby tak dać sie omotać.. Myślała, że serce zaraz pęknie jej z żalu.
-Juliett..? Proszę.. Otwórz drzwi. To nie tak.- mężczyzna próbował dostać sie do środka, jednak bezskutecznie.
-Spieprzaj.. Nie chcę z Tobą gadać ani Cię oglądać.
-Sky, błagam.. Musiałem to powiedzieć..Jakbym powiedział prawdę, nie mielibyśmy życia. Oboje. Proszę, zrozum, że to tą dziennikarkę okłamywałem, nie Ciebie..
-Zamknij sie i wypieprzaj.. Twoja znajoma ma ochotę pobyć sama..-zapłakany glos zza drzwi nadal był cichy i przytłumiony.
-Proszę..Świat show biznesu jest okrutny. Nie chcę Cię w to wciągać.. Poza tym przez media rozpada się sie tyle związków..Nie chciałem żeby z nami tez tak było..Chciałem dać nam szansę..
Drzwi uchyliły sie lekko. Stanęła w nich trochę speszona, ale już spokojniejsza brunetka.
-Związków? To my.. jesteśmy w związku? To znaczy..jesteśmy..razem? Znaczy się..
-Tak myślałem.. źle myślałem?
Juliett uśmiechnęła się sie nieśmiało.
-Przepraszam..
-Nie szkodzi. Miałaś prawo nie wiedzieć.. Powinienem Cię uprzedzić.
-Zachowałam sie jak idiotka..Naprawdę mi głupio.- dziewczyna spuściła głowę.
-Spokojnie. Nie Twoja wina, że nie osiągnęłaś w życiu czegoś takiego jak ja i nie potrafisz pojąć tego, że taka jest cena bycia człowiekiem sukcesu.
Wzrok brunetki momentalnie wbił sie w postać wokalisty.
-Że co proszę? Czy ja się przesłyszałam?- zszokowana słowami mężczyzny Juliett, szybko zmieniła nastawienie.
-Kotku, nie denerwuj się. Wszyscy maja w życiu jakąś ważna role. Pracujesz w studio żeby wydawać krążki i klipy moje i innych znanych artystów. Ktoś musi. Nie wszyscy mogą robić to, czym marzą. Wyobrażasz sobie ile musiałoby być gwiazd, prezydentów i modelek? Ktoś musi przegrać ta walkę.
-Palant.
-słucham?
-Palant. Dupek. Idiota. Debil. Mam wymieniac dalej?
-O co ci chodzi?- Jared był juz lekko zdenerwowany i zaskoczony atakiem ze strony Juliett.
-Chodzi mi o to, że patrzysz na mnie z góry, mimo, że to właśnie miedzy innymi dzięki mnie ten Twój chłam nabrał kształtu i zyskał popularność..
-Sugerujesz, że to dzięki Tobie jestem, kim jestem?
-Sugerujesz ze Twój pseudo-talent ocalił mnie przed mieszkaniem pod mostem?
-Lepiej będzie jak już pójdę. Chyba nie jestem tu mile widziany..-fuknął wściekły Leto.
-Masz rację. lokaj ma cię odprowadzić do drzwi czy sam trafisz? Oh, zapomniałam. Nie stać mnie na lokaja! Mam nadzieje ze poradzisz sobie sam..-powiedziała z ironia brunetka i uśmiechnęła się, nie ukrywając satysfakcji.
Mężczyzna nic juz nie powiedział tylko spojrzał na nią jeszcze raz i wyszedł z mieszkania.

***

Był późny wieczór. Sky siedziała na balkonie z kubkiem kakao. Było chłodno, ale nie czuła zimna. Wzięła telefon i spojrzała na ekran. Nic. Żadnej wiadomości. Żadnego nieodebranego polaczenia. Wybrała wiec numer i przyłożyła słuchawkę do ucha.
-Halo? Sky? Poczekaj.. -połączenie padło. Juliett spojrzała na telefon zdziwiona, ale po chwili usłyszała dzwonek do drzwi.
Po chwili Addison była juz w jej mieszkaniu.
-Addie,ja.. Przepraszam ze sie nie odżywałam.. Ja.. Eh..
-Nie ma za co. Jesteś zajęta Jaredem, rozumiem..-przerwała jej Ruda.
-W zasadzie..Byłam..Pokłóciliśmy się. Nie wiem czy to jeszcze w ogóle ma sens..
-Sky..
-Nie musisz nic mówić.. Wiem ze mi mówiłaś, jaki on jest.. Miałaś racje..
-Sky..
-Addie, nie wiem, co jest ze mną nie takle mimo tego ze zachował sie jak totalny dupek.. Brakuje mi go. Chciałabym sie z nim zobaczyć..
-Sky, posłuchasz mnie wreszcie?!
-Przepraszam.-Brunetka zamilkła.
-Sky, ja muszę Ci to powiedzieć, bo zwariuję.. Jestem w drugim miesiącu ciąży.
Serce brunetki stanęło na kilka sekund, po czym ruszyło w dziki galop. Poczuła nadciągająca fale gorąca, która przeszyła jej ciało jak sztylet. Przecież obiecała rodzicom Addison, że sie nią zajmie, że będzie sie nią opiekować się.. A tymczasem nawaliła na całej linii. Podczas gdy powinna wykazać sie odpowiedzialnością, spędzała beztrosko czas z facetem, który mimo swoich wcześniejszych zapewnień, jednak uważał ja za kogoś gorszego niż on sam.
-Addie..Nie martw się.. Poradzimy sobie, nie zostawię Cie z tym sama.-Juliett podeszła do przyjaciółki i zmusiła ja do spojrzenia jej w oczy.-Shannon wie?- Addison tylko skinęła głową i wtuliła sie w przyjaciółkę.
-Dlaczego sie nie zabezpieczyliście?- zapytała nieśmiało głaszcząc spokojną juz Add po plecach.
-Zabezpieczyliśmy się..Eh. Nie jestem juz dzieckiem, Sky.
-Eh..W porządku..Wszystko sie ułoży..Pomogę Ci..
-Dlaczego zachowujesz sie tak jakbyś to Ty miała mięć dziecko?- lekko zaśmiała się sie Addie. Dreszcze przeszły po plecach Sky.
-Bo..po prostu martwię sie o Ciebie. Jesteś dla mnie ważna, przecież wiesz..-dziewczyna jeszcze raz objęła Add, jednak tym razem to ona schowała sie w jej ramionach.
-Sky, nie maż się.. Wiem ze mną same kłopoty, ale jestem Ci wdzieczna, że mi pomagasz.
-Od tego mnie masz..-Juliett uśmiechnęła się sie delikatnie.-Zjesz ze mną kolacje?
-Umieram z głodu!- krzyknęła Add i pobiegła do kuchni.

Rozdział X część II



ROZDZIAŁ X część II

Dziś nic wielkiego ,aktualni siedzę na lotnisku w Oslo , jest straszna mgła przez co część lotów jest odwołanych , część przesuniętych , ciągle ktoś nadaje .. Jedno wielkie zamieszanie. Aczkolwiek podjęłam się napisania II części . I oto co powstało.. Jeżeli to czytasz daj znać o sobie , zostaw komentarz, jestem ciekawa czy ktoś to czyta. A teraz życzę miłego czytania .


Spotkałam się z Juliett aby odreagować od ostatnich wydarzeń. Przyszła do mnie popołudniu i razem rozłożyłyśmy się na sofach włączając jeden z tych beznadziejnych filmów których teraz nawet sami reżyserzy się wstydzą. Prawda jest taka że cały seans przygadałyśmy o głupotach których nawet teraz nie pamiętam. Tuż po napisach końcowych zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się tak późno gości. Nie spodziewałabym się ich nawet w inne dni i pory dnia, może z wyjątkiem Sky.. Tylko ją tu miałam.
- Pójdę sprawdzić kto to, może to znów jakiś bezdomny błagający o pieniądze – rzuciłam do Sky i ruszyłam w kierunku drzwi. Nie miałam jeszcze zamontowanego judasza przez którego mogłabym się szybko dowiedzieć kto stoi za drewnianą płytą która otwiera wejście do mojego schronienia. Więc musiałam uchylić delikatnie drzwi i zobaczyć kto czeka pod moimi drzwiami.
- Witaj Addison – Moim oczom ukazał się Jared a wraz z nim jego brat Shannon. Co oni tu robią ? Przywitali mnie dość zimno i bez pytania weszli do środka. Cholera .. muszę zamontować wizjer aby nie wpuszczać tu takich debili .
- Zdaje się mi że nie zostaliście tu zaproszeni oraz że nie utrzymujemy przyjemnych stosunków ? Więc czego chcecie ?
- Mój brat kazał mi przyjść cię przeprosić więc przepraszam –Jared popatrzał na Shannona , zrobił głupią minę i już zmierzał w kierunku wyjścia bo zrobił to co kazał mu brat.
- Jared ..przestań się tym bawić , przecież sam doszedłeś do wniosku że trzeba ją przeprosić.. Chcesz zgrywać twardego ? – Shannon rzucił Jaredowi chłodne spojrzenie a następnie przeniósł wzrok na mnie.
- O proszę panie twardy .. sam na to wpadłeś ? Brawo .. gratuluję .. – Byłam zła , wściekła aż zapomniałam nawet o tym że w pokoju dalej siedzi Sky.
- Słuchaj , naprawdę cię przepraszam .. bałem się spotkania z twoja przyjaciółką dlatego odmówiłem.. mam wrażenie że ona nie przepada za mną ehh .. I nie chciałem się rozczarować – Powiedział Jared a chwilę później Sky stała w korytarzu tuż obok mnie patrząc się na Jareda.
- Nie przepadam za tobą? Dlaczego tak sądzisz ? Jestem z innego świata niż ty , nie musisz nawet za mną przepadać – Rozczarowana Sky patrzała przerażonymi oczami na Jareda.
- Ja ..słuchaj ehh .. możemy pogadać ? – Jared uśmiechnął się delikatnie do brata aby dać mu do zrozumienia że chce porozmawiać z Juliett.
- Jasne , my .. też chyba musimy pogadać , zostawimy was samych , Addie może pokażesz mi swoją sypialnie ? – Shannon złapał za moją rękę i pociągnął. Poszliśmy wprost do mojej sypialni .
***
Juliett i Jared wyszli na taras aby pogadać. Dziewczyna właściwie nie wiedziała o czym chce gadać muzyk. Przez chwilę stali i ciężko oddychali aż wreszcie Jared przezwyciężył strach i ujął rękę brunetki patrząc jej głęboko w oczy.
- Słuchaj .. bardzo chciałem się spotkać ale bałem się .. ostatnio tak szybko poszłaś .. Myślałem nad tym co zrobiłem nie tak . Bardzo chcę cię bliżej poznać. Zauroczyłaś mnie , zakręciłaś , ciągle myślę tylko o tobie ..
- Ja , jestem w szoku .. przepraszam że tak pomyślałeś ale .. my jesteśmy z innych światów. Powinieneś umawiać się z pięknymi modelkami i aktorkami a stoisz tu razem ze mną .. zwykłą dziewczyną .. To nie jest normalne , rozumiesz ? To się nigdy nie uda ..
- Nie mów tak.. dlaczego nie chcesz spróbować ? Shannon i Addison mogą a ty dlaczego nie ? Juliett .. popatrz na to z innej strony .. dla mnie nie ma dwóch światów .. jest jeden .. nie ma tam tym lepszych i gorszych.. bogatszych i biedniejszych .. sławnych i zwykłych .. nie ma , rozumiesz ? Wszyscy jesteśmy ludźmi i Sky .. daj mi szansę proszę .
- Ja nie wiem czy to dobry pomysł..
- Nie interesują mnie puste modelki .. chcę tylko ciebie ..
- Mnie ? – Sky była w szoku , marzyła o tym ale nie wiedziała że kiedyś się to stanie , to zawsze były tylko marzenia a teraz stoi przed nią boski mężczyzna i błaga aby dała mu szanse. Dziewczyna uśmiechnęła się i przytuliła do Jareda. Ten objął ją ramieniem i pocałował czule w policzek. Czekał na reakcje brunetki a kiedy odczuł że odebrała to pozytywnie pocałował ją bardzo namiętnie .. tym razem w usta. Pocałunek był słodki i intrygujący . Juliett nie chciała przyznać ale to był jej najlepszy pocałunek. Jared był w tym mistrzem , cóż się dziwić , taki mężczyzna na pierwszy rzut oka kojarzy się ze świetnym całowaniem. Po pocałunku ruszyli w stronę wejścia do mieszkania Addie nie mogąc oderwać od siebie oczu. Kiedy przekroczyli próg usłyszeli donośne jęki dobiegające z sypialni. Zarumienieni wyszli z mieszkania aby nie przeszkadzać kochankom i razem pojechali w stronę domu Jareda.
***
Kilka dni później wszyscy spotkali się na wspólnej kolacji w domu braci. Dziewczyny chciały zaprezentować się jak najlepiej więc nie pożałowały sobie na nowe sukienki. Addison założyła swoje ulubione czarne platformy których pozazdrościłaby jej nie jedna kobieta .Na „małą czarną ” wydała sporą część swoich pieniędzy ale była zadowolona z tego zakupu. Do tego dobrała idealnie dodatki. Addie zawsze ciągnęło do zabawy z modą, lubiła kreować swój własny styl a od kiedy zamieszkała w LA szło jej to znakomicie gdyż nikt nie zwracał na nią specjalnie uwagi. Juliett postawiła na czerwoną sukienkę , mocno pomalowane usta i delikatne czółenka. Całość wyglądała równie zjawiskowo. Kiedy wpadły do posiadłości Leto , mężczyźni nie mogli oderwać od nich oczu. Zasiadli przy wielkim stole na którym gościły potrawy prawie z całego świata. Jared od razu zaczął przystawiać się do brunetki , objął ją mocno ramieniem i nie wypuszczał z objęć do momentu aż sam zgłodniał i chwycił za sztućce aby skonsumować posiłek. W zachowaniu Shannona i Add było jednak czuć negatywną energię. Perkusista nie wykonał ani jednego gestu ukazującego jego słowa wypowiedziane kilka dni temu w samochodzie do dziewczyny. Addie czuła się urażona ,patrzała na swoją przyjaciółkę która wyglądała na szczęśliwą w objęciach swojego księcia i było jej przykro że nie dostaje takich gestów od Shannona. Kiedy wszyscy zjedli kolację , przyszła pora na kilka drinków .. i na kilku się skończyło. W pewnym momencie zrobiło się nie przyjemnie pomiędzy rudą a perkusistą.
- Słuchaj , jeżeli coś jest nie tak , powiedz.. Przyszłam tu dla ciebie idioto a ty zachowujesz się jak ostatni gbur – Addison nie wytrzymała i wybuchła.
- Ja .. wolałbym powiedzieć ci to prosto w oczy .. cztery oczy ale skoro już zaczęłaś to ehh .. nie jesteś jedną. Jest kilka dziewczyn … śpię z każdą ale tylko do ciebie coś czuje . Pozostałe przypadki to tylko seks. Przepraszam że cię zraniłem – Shannon wydawała się nie specjalnie przejęty, spoglądał to na Add to na Sky i Jareda którzy byli zszokowani zaistniałą sytuacją. Tego akurat się nie spodziewali , nie po nim ..
Ruda była wściekła , uderzyła mężczyznę w twarz a później zapłakana uciekła.. łamiąc przy okazji obcas swoich ulubionych butów. Cała w nerwach wróciła do domu obiecując sobie że już nigdy nie spojrzy na tego dupka.
***
[4 tygodnie później ]
Juliett i Jared nadal się spotykali choć do tej pory nie określili swoich stosunków do siebie. Nie szczędzili sobie okazywania uczuć , romantyczne wieczory , namiętne pocałunki i pewne objęcia ujawniały że z tego nie określonego związku może powstać coś poważniejszego. Sytuacja z Perkusistą i Addison była jednak trudniejsza, choć mężczyzna starał się naprawić swoje stosunki z dziewczyną.. to na marne. Addie nie przyjmowała jego przeprosin , upokorzył ją , zrobił z niej tanią dziewczynę która idzie z nim do łóżka na zawołanie po kilka miłych słowach. Kilka tygodni po ostatniej wspólnej kolacji ruda znów zobaczyła starszego Leto w swoich drzwiach po raz kolejny , tym razem postanowiła otworzyć.
- Addie ? Jestem tu tylko na chwilę , chyba że chcesz abym został dłużej ja .. muszę ci coś powiedzieć . Coś ważnego.. Tamtego wieczoru kiedy się kochaliśmy .. pękła mi gumka .. – Przejęty Shannon spuścił wzrok na podłogę , bał się reakcji dziewczyny.
- Niestety wiem Shannonie.. jestem w ciąży.  


P.S
.Przepraszam że takie krótkie.. komentujcie czy chcecie dłuższe ? 

-Ciężarna Addie.

środa, 17 października 2012

Addison.


CZĘŚĆ PIERWSZA ROZDZIAŁU "X"


Po dość długim oczekiwaniu wreszcie zauważyłam samochód Shannona. Oczywiście nie odbyło się bez potrzeby popisania się przede mną swoimi wyczynami samochodowymi. Przewróciłam oczami "ehh ci mężczyźni" - pomyślałam. Perkusista wyszedł z auta i ruszył  w moją stronę otwierając mi drzwi .
-Hej maleńka. Uśmiechnął się intrygująco i zbliżył usta do mojego czoła.
-Nie musiałeś - rzuciłam zimno i odsunęłam się szybko aby uniknąć bliższego kontaktu z jego ustami.
Shannon zmrużył oczy nie dając za wygraną , zamknął drzwi z mojej strony i zasiadł przy kierownicy.
- Chyba nigdy nie zrozumiem kobiet - spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-  O to w tym chodzi , macie nas nie rozumieć eh .. I lepiej patrz na drogę jak nie chcesz zastanawiać się nad rozumieniem kobiet w pudle.
- Masz dziś okres ? Shannon nie zabrał wzroku z mojej twarzy zerkając tylko od czasu do czasu na drogę.
- Shannon .. to chyba nie twoja sprawa. Poczułam się urażona i zawstydzona. Po co mu ta informacja ? Może faktycznie byłam trochę za zimna , ale nie miałam po co udawać że jest fantastycznie. Ten wieczór miał wyglądać inaczej. Mieliśmy spotkać się w czwórkę i ehh .. 
Nagle moje rozmyślania zostały przerwane , ręka perkusisty ujmowała moją brodę , zauważyłam także że obraz wokół samochodu nie porusza się. Stoimy. Poczułam się źle , jest ze mną aż tak źle że zauważył to facet który nie rozumie kobiet ?
- Mała , co się dzieje ? Myślałem że cieszysz się na spotkanie ze mną. Przepraszam za to pytanie .. było niestosowne , ale myślałem że może to przez to masz taki humor -Nie puszczając mojej twarzy patrzał mi się głęboko w oczy. Podobało mi się to.
- To ja przepraszam .. nie wiem co we mnie wstąpiło - Rzuciłam i odwróciłam się w stronę okna aby nie czuć jego podejrzewającego coś spojrzenia na mnie.
- Ehh .. widzę że coś jest nie tak , chcesz wrócić do domu ? Liczyłem na miły wieczór , ale jeśli nie masz ochoty to zrozumiem- Puścił moją twarz i złapał kierownice. Wyglądał na lekko zdenerwowanego. Naprawdę mu zależy.
-  Nie , spokojnie . Zjedzmy tą kolacje razem , nie chcę psuć nam już do końca tego wieczoru-  Nagle znalazłam się w objęciach Shannona , on sam był zaskoczony. Nie przemyślałam tego ruchu. Ale to było takie słodkie , kiedy się tak o mnie zamartwiał że nie myśląc wskoczyłam mu w ramiona. Przez chwile poczułam się żałośnie , ale kiedy jego ręka powędrowała na moje biodro obejmując mnie czule wszystkie moje negatywne myśli się rozwiały.
- Wiesz .. nigdy nie przytulałem tak kobiety .
Zdziwiłam się , jak można nigdy nie przytulać kobiety ?  Nie przytulać TAK kobiety ? To jakaś różnica ? Znów pogrążyłam się w myślach. O co w tym wszystkim chodzi. Przecież to Shannon Leto , mógł mieć każdą. I .. nie przytulał ich ? Więc co ich łączyło ?  Jakie relacje miał z poprzednimi dziewczynami ?  - Nigdy nie przytulałeś kobiety ?  A więc co robiłeś ze swoimi dziewczynami ?
- Nie chciałbym o tym mówić już na pierwszej randce. Mogłabyś uciec - zaśmiał się
- Randce ? To .. randka ? - On uważa to za randkę ? Poczułam ciepło w całym ciele. Nie postrzegałam tak tego , myślałam że to tylko przyjacielskie spotkanie.
- Podobasz mi się Addie , bardzo mi się podobasz . Uważasz że moglibyśmy być tylko przyjaciółmi ? - Uniósł delikatnie i zmysłowo kącik ust.
- Ja .. nie wiem . Po prostu nie zastanawiałam się nad tym. - Skłamałam. Całą noc o nim myślałam. Już od kiedy go poznałam myślałam o nim - A więc na co liczysz Shannon ? - Kolejny raz dziś rzuciłam coś bez przemyślenia.
- Na co liczę ? Liczę dziś na to że .. kiedyś będziesz moja. Tylko moja. Wytrzymam nawet twoje humorki - Rzucił to tak stanowczo. Jest bardzo .. pewny siebie .
Zarumieniłam się , jeszcze nikt do mnie tak nie mówił. Nic nie powiedziałam. Odpowiedziały za mnie moje zarumienione poliki. Byłam szczęśliwa. Ruszyliśmy w drogę, nie wiedziałam dokładnie gdzie jedziemy , nie miałam nawet ochoty wiedzieć. Nie chciałam psuć tak pięknej chwili. Uśmiechając się do siebie raz za razem pędziliśmy przez słoneczne LA.

**
Zajechaliśmy pod posiadłość Leto. Shannon wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Było to miłe z jego strony , prawda jest taka że był jedynym mężczyzną który otworzył mi drzwi w samochodzie. Podobało mi się to , przez chwilę poczułam się szczęśliwa. Perkusista złapał mnie mocno za rękę i pociągnął w stronę wejścia. Jego świdrujący aczkolwiek intrygujący wzrok nie schodził ze mnie, przez co miałam tylko problem gdyż moje policzki były zaróżowione. Weszliśmy , rozglądałam się we wszystkie strony aby zapamiętać jak najwięcej szczegółów  w razie gdyby coś poszło nie tak i miałabym już tu nie wrócić. Podczas kiedy mój wzrok wędrował właśnie po drogich dziełach sztuki wiszących na ścianach dostrzegłam postać w szlafroku .
- Jared ! Jak ty wyglądasz? – wykrzyknął Shannon. A mnie zebrało się na śmiech. Wyglądał dość zabawnie , nigdy bym nie pomyślała że akurat Jared Leto ma z sobą jakiś kłopot. Od razu zauważyłam że coś musi być nie tak, seksowny mężczyzna taki jak on nie siedzi w w domu , trzymając pod ręką paczkę popcornu, A już na pewno nie Jared.
- Co ? Co ty tu ?  Mówiłem że .. spotkanie musimy odwołać.. ale myślałem że to tyczy się nas oby – Jared był zszokowany. A mnie zrobiło się przykro , czułam się tu nieproszonym gościem.
- To ja może jednak pójdę, może faktycznie Shannon to był zły pomysł – Rzuciłam po raz kolejny bez większego namysłu. I od razu ruszyłam w kierunku drzwi.
Shannon nawet nie próbował ratować sytuacji , bał się młodszego brata ? Po tym poczułam się jeszcze gorzej. Przez tego debila Jareda straciłam szanse na jakąkolwiek znajomość z perkusistą. W tej chwili otaczały mnie same negatywne uczucia. Przez głowę przewijały mi się tylko słowa obrażające wokalistę. Debil , idiota , dupek , egoista ..
- egoista ? dlaczego tak sądzisz ? – usłyszałam głos podobny do Jareda.
- Ja … potrafisz czytać w myślach do kurwy nędzy czy co ? – Byłam zła , wściekła. I znów przestałam przetwarzać słowa które wypowiadam na głos. Powiedziałam to na głos , cholera. Co za idiotka ze mnie.
- Można to tak nazwać , albo po prostu ktoś w tym pomieszczeniu nie potrafi trzymać języka za zębami – Widać było że tego idiotę naprawdę bawi ta sytuacja. Jego kąciki ust podniosły się. To wcale nie było zabawne – A więc .. młoda damo , dlaczego uważasz mnie za egoistę ? Jestem bardzo ciekaw..
- Ja .. yhmm ..
- Pewnie chciałaś zaliczyć przygodę z moim bratem ? No Shannon .. szybko .. jeszcze tego nie robiliście ? – debil , debil , debil , debil . Nie mam już sił do niego, zarumieniłam się , kolejny raz. A po chwili ruszyłam zdecydowanie w kierunku drzwi. Zaraz za mną wybiegł Shannon. Miałam łzy w oczach, jeszcze nigdy nikt mnie tak nie upokorzył. I jeszcze jestem skazana na tego drugiego idiotę który nic nie zrobił w tej sprawie , mógł się choć wstawić ale ehh .. po co ? Bez namysłu wskoczyłam do auta , miałam nadzieję ze odwiezie mnie do domu bez żadnej sceny.
- Przepraszam Addison .. to nie miało być tak , zaraz odwiozę cię do domu. Wybacz ale .. myślałem że dobrze się z Jaredem dogadałem w tej sprawie , przykro mi że tak wyszło – Nie wierze ci panie Shannonie , nie wierzę , przykro mi. Odwróciłam głowę w stronę okna i przez całą drogę milczałam. Kiedy dojechaliśmy , wybiegłam z auta nie żegnając się i w chwilę znalazłam się w budynku mojego apartamentu.
**
-Halo ? Sky ? Jesteś ? Przepraszam że zawracam ci głowę , ale .. – I w tym samym momencie mają wypowiedź przerwał płacz. Płacz
- Addison , co się dzieje ? Słyszę że płaczesz .. Ty płaczesz ? Byłaś z Shannonem ? Co on ci zrobił ? Urwę mu jaja ..
- Ja.. ja .. to moja wina , pojechałam tam i ..spotkałam Jareda. Wiesz jaki z niego idiota ? Ciesz się ze tam nie poszłaś. Nie masz czego żałować.
- Jared ? Co on tam robił ?
- Latał po domu w szlafroku .. dość zabawnie to wyglądało .. Nie wiem ja … wydaje mi się że coś jest z nim nie tak. Był inny niż zwykle , i przez to pewnie .. wyżył się na mnie.
- Nie powinien ..
- Nie powinien ehh .. ale widzisz .. Jest jaki jest . Żałuje że tam poszłam. A .. Shannon .. on nic nie zrobił. Nic , rozumiesz ? Wcześniej w samochodzie powiedział mi że chciałby abym była jego a później jestem mu obojętna i .. Sky oni są jacyś podejrzani. Nie wiem czy powinnyśmy się z nimi zadawać. I jest jeszcze coś .. Myślałam że .. to moje myśli ale jadnak powiedziałam to na głos ..
- co powiedziałaś na głos ? Add ?
- Że .. że jest debilem ? Idiotą ? Dupkiem i .. Egoistą.
- Że co ? Jared ? naprawdę mu tak powiedziałaś ? Nieźle .. Addison .. wspaniale .. Ile bym oddała aby zobaczyć jego minę.
- Ehh .. nie było tak kolorowo, zresztą .. opowiem ci jak się spotkamy , a teraz idę spać , chcę jak najszybciej zapomnieć o tym żenującym zdarzeniu. Dobranoc Sky.
- Trzymaj się Addison, do zobaczenia.

***


 CZEŚĆ PIERWSZA.