środa, 17 października 2012

Addison.


CZĘŚĆ PIERWSZA ROZDZIAŁU "X"


Po dość długim oczekiwaniu wreszcie zauważyłam samochód Shannona. Oczywiście nie odbyło się bez potrzeby popisania się przede mną swoimi wyczynami samochodowymi. Przewróciłam oczami "ehh ci mężczyźni" - pomyślałam. Perkusista wyszedł z auta i ruszył  w moją stronę otwierając mi drzwi .
-Hej maleńka. Uśmiechnął się intrygująco i zbliżył usta do mojego czoła.
-Nie musiałeś - rzuciłam zimno i odsunęłam się szybko aby uniknąć bliższego kontaktu z jego ustami.
Shannon zmrużył oczy nie dając za wygraną , zamknął drzwi z mojej strony i zasiadł przy kierownicy.
- Chyba nigdy nie zrozumiem kobiet - spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-  O to w tym chodzi , macie nas nie rozumieć eh .. I lepiej patrz na drogę jak nie chcesz zastanawiać się nad rozumieniem kobiet w pudle.
- Masz dziś okres ? Shannon nie zabrał wzroku z mojej twarzy zerkając tylko od czasu do czasu na drogę.
- Shannon .. to chyba nie twoja sprawa. Poczułam się urażona i zawstydzona. Po co mu ta informacja ? Może faktycznie byłam trochę za zimna , ale nie miałam po co udawać że jest fantastycznie. Ten wieczór miał wyglądać inaczej. Mieliśmy spotkać się w czwórkę i ehh .. 
Nagle moje rozmyślania zostały przerwane , ręka perkusisty ujmowała moją brodę , zauważyłam także że obraz wokół samochodu nie porusza się. Stoimy. Poczułam się źle , jest ze mną aż tak źle że zauważył to facet który nie rozumie kobiet ?
- Mała , co się dzieje ? Myślałem że cieszysz się na spotkanie ze mną. Przepraszam za to pytanie .. było niestosowne , ale myślałem że może to przez to masz taki humor -Nie puszczając mojej twarzy patrzał mi się głęboko w oczy. Podobało mi się to.
- To ja przepraszam .. nie wiem co we mnie wstąpiło - Rzuciłam i odwróciłam się w stronę okna aby nie czuć jego podejrzewającego coś spojrzenia na mnie.
- Ehh .. widzę że coś jest nie tak , chcesz wrócić do domu ? Liczyłem na miły wieczór , ale jeśli nie masz ochoty to zrozumiem- Puścił moją twarz i złapał kierownice. Wyglądał na lekko zdenerwowanego. Naprawdę mu zależy.
-  Nie , spokojnie . Zjedzmy tą kolacje razem , nie chcę psuć nam już do końca tego wieczoru-  Nagle znalazłam się w objęciach Shannona , on sam był zaskoczony. Nie przemyślałam tego ruchu. Ale to było takie słodkie , kiedy się tak o mnie zamartwiał że nie myśląc wskoczyłam mu w ramiona. Przez chwile poczułam się żałośnie , ale kiedy jego ręka powędrowała na moje biodro obejmując mnie czule wszystkie moje negatywne myśli się rozwiały.
- Wiesz .. nigdy nie przytulałem tak kobiety .
Zdziwiłam się , jak można nigdy nie przytulać kobiety ?  Nie przytulać TAK kobiety ? To jakaś różnica ? Znów pogrążyłam się w myślach. O co w tym wszystkim chodzi. Przecież to Shannon Leto , mógł mieć każdą. I .. nie przytulał ich ? Więc co ich łączyło ?  Jakie relacje miał z poprzednimi dziewczynami ?  - Nigdy nie przytulałeś kobiety ?  A więc co robiłeś ze swoimi dziewczynami ?
- Nie chciałbym o tym mówić już na pierwszej randce. Mogłabyś uciec - zaśmiał się
- Randce ? To .. randka ? - On uważa to za randkę ? Poczułam ciepło w całym ciele. Nie postrzegałam tak tego , myślałam że to tylko przyjacielskie spotkanie.
- Podobasz mi się Addie , bardzo mi się podobasz . Uważasz że moglibyśmy być tylko przyjaciółmi ? - Uniósł delikatnie i zmysłowo kącik ust.
- Ja .. nie wiem . Po prostu nie zastanawiałam się nad tym. - Skłamałam. Całą noc o nim myślałam. Już od kiedy go poznałam myślałam o nim - A więc na co liczysz Shannon ? - Kolejny raz dziś rzuciłam coś bez przemyślenia.
- Na co liczę ? Liczę dziś na to że .. kiedyś będziesz moja. Tylko moja. Wytrzymam nawet twoje humorki - Rzucił to tak stanowczo. Jest bardzo .. pewny siebie .
Zarumieniłam się , jeszcze nikt do mnie tak nie mówił. Nic nie powiedziałam. Odpowiedziały za mnie moje zarumienione poliki. Byłam szczęśliwa. Ruszyliśmy w drogę, nie wiedziałam dokładnie gdzie jedziemy , nie miałam nawet ochoty wiedzieć. Nie chciałam psuć tak pięknej chwili. Uśmiechając się do siebie raz za razem pędziliśmy przez słoneczne LA.

**
Zajechaliśmy pod posiadłość Leto. Shannon wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Było to miłe z jego strony , prawda jest taka że był jedynym mężczyzną który otworzył mi drzwi w samochodzie. Podobało mi się to , przez chwilę poczułam się szczęśliwa. Perkusista złapał mnie mocno za rękę i pociągnął w stronę wejścia. Jego świdrujący aczkolwiek intrygujący wzrok nie schodził ze mnie, przez co miałam tylko problem gdyż moje policzki były zaróżowione. Weszliśmy , rozglądałam się we wszystkie strony aby zapamiętać jak najwięcej szczegółów  w razie gdyby coś poszło nie tak i miałabym już tu nie wrócić. Podczas kiedy mój wzrok wędrował właśnie po drogich dziełach sztuki wiszących na ścianach dostrzegłam postać w szlafroku .
- Jared ! Jak ty wyglądasz? – wykrzyknął Shannon. A mnie zebrało się na śmiech. Wyglądał dość zabawnie , nigdy bym nie pomyślała że akurat Jared Leto ma z sobą jakiś kłopot. Od razu zauważyłam że coś musi być nie tak, seksowny mężczyzna taki jak on nie siedzi w w domu , trzymając pod ręką paczkę popcornu, A już na pewno nie Jared.
- Co ? Co ty tu ?  Mówiłem że .. spotkanie musimy odwołać.. ale myślałem że to tyczy się nas oby – Jared był zszokowany. A mnie zrobiło się przykro , czułam się tu nieproszonym gościem.
- To ja może jednak pójdę, może faktycznie Shannon to był zły pomysł – Rzuciłam po raz kolejny bez większego namysłu. I od razu ruszyłam w kierunku drzwi.
Shannon nawet nie próbował ratować sytuacji , bał się młodszego brata ? Po tym poczułam się jeszcze gorzej. Przez tego debila Jareda straciłam szanse na jakąkolwiek znajomość z perkusistą. W tej chwili otaczały mnie same negatywne uczucia. Przez głowę przewijały mi się tylko słowa obrażające wokalistę. Debil , idiota , dupek , egoista ..
- egoista ? dlaczego tak sądzisz ? – usłyszałam głos podobny do Jareda.
- Ja … potrafisz czytać w myślach do kurwy nędzy czy co ? – Byłam zła , wściekła. I znów przestałam przetwarzać słowa które wypowiadam na głos. Powiedziałam to na głos , cholera. Co za idiotka ze mnie.
- Można to tak nazwać , albo po prostu ktoś w tym pomieszczeniu nie potrafi trzymać języka za zębami – Widać było że tego idiotę naprawdę bawi ta sytuacja. Jego kąciki ust podniosły się. To wcale nie było zabawne – A więc .. młoda damo , dlaczego uważasz mnie za egoistę ? Jestem bardzo ciekaw..
- Ja .. yhmm ..
- Pewnie chciałaś zaliczyć przygodę z moim bratem ? No Shannon .. szybko .. jeszcze tego nie robiliście ? – debil , debil , debil , debil . Nie mam już sił do niego, zarumieniłam się , kolejny raz. A po chwili ruszyłam zdecydowanie w kierunku drzwi. Zaraz za mną wybiegł Shannon. Miałam łzy w oczach, jeszcze nigdy nikt mnie tak nie upokorzył. I jeszcze jestem skazana na tego drugiego idiotę który nic nie zrobił w tej sprawie , mógł się choć wstawić ale ehh .. po co ? Bez namysłu wskoczyłam do auta , miałam nadzieję ze odwiezie mnie do domu bez żadnej sceny.
- Przepraszam Addison .. to nie miało być tak , zaraz odwiozę cię do domu. Wybacz ale .. myślałem że dobrze się z Jaredem dogadałem w tej sprawie , przykro mi że tak wyszło – Nie wierze ci panie Shannonie , nie wierzę , przykro mi. Odwróciłam głowę w stronę okna i przez całą drogę milczałam. Kiedy dojechaliśmy , wybiegłam z auta nie żegnając się i w chwilę znalazłam się w budynku mojego apartamentu.
**
-Halo ? Sky ? Jesteś ? Przepraszam że zawracam ci głowę , ale .. – I w tym samym momencie mają wypowiedź przerwał płacz. Płacz
- Addison , co się dzieje ? Słyszę że płaczesz .. Ty płaczesz ? Byłaś z Shannonem ? Co on ci zrobił ? Urwę mu jaja ..
- Ja.. ja .. to moja wina , pojechałam tam i ..spotkałam Jareda. Wiesz jaki z niego idiota ? Ciesz się ze tam nie poszłaś. Nie masz czego żałować.
- Jared ? Co on tam robił ?
- Latał po domu w szlafroku .. dość zabawnie to wyglądało .. Nie wiem ja … wydaje mi się że coś jest z nim nie tak. Był inny niż zwykle , i przez to pewnie .. wyżył się na mnie.
- Nie powinien ..
- Nie powinien ehh .. ale widzisz .. Jest jaki jest . Żałuje że tam poszłam. A .. Shannon .. on nic nie zrobił. Nic , rozumiesz ? Wcześniej w samochodzie powiedział mi że chciałby abym była jego a później jestem mu obojętna i .. Sky oni są jacyś podejrzani. Nie wiem czy powinnyśmy się z nimi zadawać. I jest jeszcze coś .. Myślałam że .. to moje myśli ale jadnak powiedziałam to na głos ..
- co powiedziałaś na głos ? Add ?
- Że .. że jest debilem ? Idiotą ? Dupkiem i .. Egoistą.
- Że co ? Jared ? naprawdę mu tak powiedziałaś ? Nieźle .. Addison .. wspaniale .. Ile bym oddała aby zobaczyć jego minę.
- Ehh .. nie było tak kolorowo, zresztą .. opowiem ci jak się spotkamy , a teraz idę spać , chcę jak najszybciej zapomnieć o tym żenującym zdarzeniu. Dobranoc Sky.
- Trzymaj się Addison, do zobaczenia.

***


 CZEŚĆ PIERWSZA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz